poniedziałek, 26 października 2009

Prypeć... cz. III

Ostatnia część wizyty w mieście duchów - Prypeć.


Wejście do posterunku policji.

W budynku mieścił się też areszt. Jak widać luksusów brak, a toaleta nie należy do zbyt wyrafinowanych. Niestety, kompletne ciemności panujące w tym miejscu uniemożliwiły dokładniejszą eksplorację.


Zakłady "Jupiter". Oficjalnie zajmowały się produkcją odbiorników radiowych, a nieoficjalnie chodzą różne głosy, między innymi o tym, że odzyskiwano tam paliwo jądrowe. Faktem natomiast jest, że zakłady te pracowały do 1995r., czyli jeszcze 9 lat po wybuchu, a obecnie na ich terenie można znaleźć skrzynie ze znanym znakiem ostrzegającym o promieniowaniu.


Obejście całych zakładów to przynajmniej dzień zwiedzania, więc szczególnie nie było na to czasu. Na zdjęciu powyżej widać buldożer biorący udział w likwidacji skutków wybuchu. Ponadto na terenie zakładów słychać jakieś prace, ale są to zapewne złomiarze powolnie rozbierający miasto ze wszystkiego, co da się sprzedać.


Wnętrze jednej z hal produkcyjnych.


Park. Kiedyś zapewne bardzo ładny, zapewniał niedzielną rozrywkę mieszkańcom. Teraz coraz bardziej zarasta i coraz trudniej się przez niego przebić w stronę osiedli mieszkalnych.


Cel wyprawy na północ miasta - wieżowiec "Fujiyama". Jeden z kilku szesnastopiętrowców, jedyny z wewnętrzną klatką schodową, co umożliwiło bezstresowe dostanie się na dach (wchodzenie na dachy jest zabronione).


Znaleźć wejście, niestety, nie było łatwo. Jest mocno zarośnięte, podobnie jak chodnik, który do niego prowadzi z dodatkowo zapadniętym asfaltem.


A to już widok z dachu na całe miasto. "Fujiyama" jest jednym z najdalej wysuniętych na północny-zachód budynkiem. Na lewo widać jeszcze niedokończone budynki - widać, że miasto było jeszcze rozbudowywane.


Elektrownia zdecydowanie górowała nad Prypecią.


Z dachu można też dostrzec Dugę, zwaną "Czarnobylem-2" lub "Okiem moskwy". Jest to gigantyczny radar pozahoryzontalny o długości (w sumie) prawie kilometra i wysokości - 170 metrów i 150 metrów. Pisząc prostym językiem, jest to rosyjska tarcza antyrakietowa, ale w internecie można znaleźć wiele spekulacji do czego służył, także po bliższe informacje odsyłam chociażby do wikipedii.


Ostatni punkt wizyty to miejski basen. Na jego dachu zegar, którego wskazówki zatrzymały się na godzinie 11:55.


W środku spory i głęboki basen. W tamtych latach musiał stanowić nie lada atrakcję.


Zegar/stoper. Co ciekawe, kiedy przeglądam różne filmy i zdjęcia ze strefy, prawie za każdym razem wskazuje inną "wartość". Nie chce mi się wierzyć, że ktoś specjalnie podskakuje, żeby je zmienić, bo wisi dosyć wysoko, więc musi posiadać jakiś mechaniczny nastawnik.


Wszechobecne graffiti znalazło też swoje miejsce na basenie.


Przyległa do basenu jest dosyć duża sala sportowa, na której zapewne odbywały się dziecięce rozgrywki piłki nożnej, koszykówki, czy siatkówki. W szatniach można jeszcze znaleźć trampki, ręczniki...


Nieopodal miasta Prypeć znajduje się stacja kolejowa Janów. Wita nas ciężarówka, która przekonuje, żeby lepiej się do niej nie zbliżać i nie dotykać.


Na stacji stoją lokomotywy i całe składy... Rdzewieję i niszczeją. 26 lat temu brały udział w ewakuacji ludności, dowożeniu likwidatorów. Kursowały głównie do Kijowa.


Jest też kilka wykolejonych pociągów.

1 komentarz:

  1. Widziałem już niejedną fotorelację ze strefy wokół elektrowni w Czarnobylu, jednak Twoja zrobiła na mnie wyjątkowe wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń