Jadąc opustoszałymi drogami, wśród lasów, mijając jeden punkt kontrolny, na którym badany jest poziom promieniowania, jaki przyjął autobus, docieramy do miasta Czarnobyl...
Wbrew temu, co się mówi, w mieście mieszkają ludzie. Są to głównie pracownicy elektrowni i naukowcy, ale również mieszkańcy, którzy odmówili ewakuacji. Funkcjonuje tam też hotel oraz sklep.
Nieopodal tablicy wjazdowej do miasta znajduje się pomnik poświęcony strażakom biorącym udział w likwidacji skutków wybuchu.
W przeciwieństwie do wielu innych pomników upamiętniających to wydarzenie i znajdujących się w tamtych okolicach, ten (przynajmniej w moim odczuciu) jest bardzo sugestywny.
W Czarnobylu stoi wiele opuszczonych domów. Wchodzenie do nich jest niestety zabronione, gdyż, w przeciwieństwie do budynków w Prypeci, są one głównie zbudowane całkowicie z drewna - wejście do nich mogłoby grozić szybkim zawaleniem (taki los zresztą spotkał już wiele budynków). Na zdjęciu powyżej jedna z niewielu budowli z cegieł (za to z azbestowym dachem).
W mieście trafiamy na to, co zostało z wielkiego cmentarzyska pojazdów. Zniknęła więc jedna z największych "atrakcji" tego miejsca. Pozostało już tylko 6 pojazdów.
A tak to wygląda w całości. Pozostałe z pojazdów, m.in: ciężarówki Ził, największe śmigłowce świata Mi-26, BWP, wozy strażackie, autobusy likwidatorów... Wszystko to zostało pocięte i sprzedane na złom.
Teraz wszystkie regularnie co roku zbliżają się ku dnu rzeki Prypeć, są już całkowicie zatopione lub jeszcze jakimś cudem utrzymują się na powierzchni.
Chodzą głosy, że barki zostały zatopione, aby nikt ich nie ukradł. Jaka by nie była prawda, faktem jest, że są kolejnym dowodem na to, co wydarzyło się w tym miejscu ponad 23 lata temu.
Następnym punktem wyprawy było opuszczone miasto Prypeć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz